Warunki przyrodnicze


Fundacja Zielonej Doliny Odry i Warty realizuje projekty związane z ochroną przyrody w rejonie Ujścia Warty. W chwili obecnej realizuje dwa projekty.

Fundacja Zielonej Doliny Odry i Warty realizuje projekty związane z ochroną przyrody w rejonie Ujścia Warty. W chwili obecnej realizuje dwa projekty.

SŁÓW KILKA O POŁOŻENIU I ŚRODOWISKU GEOGRAFICZNYM.

„Błota Warciańskie” to nazwa pochodząca z przetłumaczenia historycznej nazwy „Warthebruch”, niewielkiej krainy leżącej w Dolinie Dolnej Warty, fragmencie Pradoliny Toruńsko Eberswaldzkiej, pomiędzy Gorzowem a ujściem Warty do Odry. Nazwa ta bardzo trafnie określa specyfikę hydrologiczną.
Geneza krajobrazu Doliny Dolnej Warty, tak jak całej Pradoliny, związana jest z wpływem stacjonującego tutaj przed niemal dwunastoma tysiącami lat gigantycznego lądolodu. Generowany ochładzającym się klimatem Ziemi przesuwał się z północy, ze Skandynawii, na południe przez okres około pięciu tysięcy lat. Stadiały zlodowacenia bałtyckiego (ostatniego) pozostawiły po sobie pas wzniesień, czyli ciągi czołowo-morenowe (pagórków powstałych wynikiem osiadania materiału ziemnego z wnętrza lądolodu podczas jego topnienia) oraz towarzyszące im pradoliny (obniżenia terenu wymytego wodami topniejącego lodowca). Jedną z takich pradolin, najmłodszą i najbardziej wysuniętą na północ, ciągnącą się od okolic Płocka na wschodzie, wzdłuż dolin Wisły, Brdy, Noteci, Warty i Odry po Eberswalde (w Niemczech) na zachodzie jest Pradolina Toruńsko – Eberswaldzka, której fragment dna zajmują Błota Warciańskie.
Pozostałością świadczącą o tych zjawiskach jest rozmiar pradoliny: wraz z uchodzącą polodowcową wodą został porwany materiał ziemny na głębokość około 40 – 60 metrów na szerokości 8 – 12 km! Stąd dno doliny, a w niej Górzyca, Kostrzyn, Słońsk, Witnica, część Gorzowa i dalej na wschód wiele miejscowości, położone są w dole względem „normalnej” wysokości dla tej części kontynentu.

Klimat Błot Warciańskich można zaliczyć do przejściowego z wyraźną dominacją cech klimatu oceanicznego. Okres wegetacyjny wynosi ok. 220 dni, średnia roczna temperatura: 7,9 st.C, średnia temp. stycznia: -1,5 st.C, lipca: 17,7 st.C. Średnia roczna suma opadów (punkt pomiarowy Kostrzyn nad Odrą) wynosi 534 mm. Łagodność klimatu omawianego obszaru jest wynikiem nie tylko napływu mas powietrza oceanicznego z zachodu szeroką Pradoliną Toruńsko-Eberswaldzką ale również obecnością dużych kompleksów leśnych, które w ich obrębie przyczyniają się do podwyższenia opadów i wilgotności powietrza oraz do zmniejszania amplitud temperatury w stosunku do terenów bezleśnych. Na dnie pradoliny, częściej niż na wysoczyznach, występują przygruntowe przymrozki wskutek gromadzenia się tam wychłodzonych mas powietrza z dużą zawartością wilgoci, co w profilu poprzecznym szerokiego obniżenia powoduje kontrasty klimatyczne.„BŁOTNE” TEMATY.Hydroinżynieria Dolnej Warty, czyli wielowiekowe ujarzmianie dzikich błot.

Dzisiejszy krajobraz doliny przyujściowego odcinka Warty to efekt zmagań człowieka z siłami natury. Jego powstanie i złożona funkcjonalna struktura jest efektem ponad dwustuletnich prac na rzecz ujarzmienia trudnego, podmokłego terenu.

Schematyczna mapka dolnej Warty pochodząca z około 1720 roku, czyli z okresu przed rozpoczęciem wielkich melioracji.

Do początków XVIII wieku podmokłe dno doliny Warty stanowiły bezludne bagienne ostępy. Obecność człowieka ograniczona była do suchych wyniesień okalających nieprzyjazne błota. Warta w tym czasie tworzyła przy swym ujściu klasyczną deltę: brak głównego koryta, labirynt krętych i drobnych odnóg, stałe i czasowe wysepki, różnej wielkości jeziora i płytkie rozlewiska.

Las bagienny w dolinie Warty. Dawniej podobny porastał jej całe rozległe dno tworząc tzw. „ nieprzebytą puszczę”.

Zmiany nadeszły w drugiej połowie XVIII wieku kiedy władcy Prus dokonali szeroko zakrojonych prac melioracyjnych, celujących w udrożnienie i obwałowanie Warty oraz osuszenie większej części wykarczowanych błot. Fryderyk II (zwany Wielkim) w obudowaniu koryt Odry i Warty wałami zauważył szansę na zwiększenie liczby ludności kraju. Odbyć się to miało przez osadzanie na pozyskanych terenach przybyszy z innych państw, i tym samym zwiększenie liczby płacących podatki.

Do prac koncepcyjnych nad melioracją dolnej Warty przystąpiono w 1763 roku spisując umowę z inżynierem Isaakiem Jakobem von Petri na dokonanie pomiarów Błot Warciańskich a następnie na opracowanie koncepcji ich zmeliorowania. Jednak ze względów strategicznych nim przystąpiono do osuszania nadwarciańskich bagien, Fryderyk „pozyskał” osadników (o niemieckich korzeniach) – kluczowe ogniwo w łańcuchu zależności całego przedsięwzięcia. Należało jednak szybko przygotować im przestrzeń życiową. Te wydarzenia mogły mieć wpływ na decyzję króla o kolejności prac umożliwiającej szybkie osiedlanie ludzi, stawiając jakość całego projektu na drugim planie.
Zakres prac melioracyjnych objął:
– obwałowanie Warty od północy w latach 1767 – 1787;
– wybudowanie na terenach oddzielonych od wpływu wód rzeki (tzw. tereny zawala) sieci rowów i kanałów odwadniających (choć niektóre założenia przewidywały wykorzystanie sieci także do nawodnienia w czasie suszy);
– wykopaniu w latach osiemdziesiątych XVIII w. kilkunastokilometrowego kanału zwanego Kanałem Fryderyka Wilhelma, stanowiącego do dziś ujściowy odcinek rzeki;
– zatarasowaniu starego ujścia rzeki znajdującego się w okolicach dzisiejszej Bramy Chyżańskiej w Twierdzy Kostrzyn;
– usypaniu lewobrzeżnego wału Warty między Słońskiem a Kostrzynem w latach 1828 -1832;
– doprowadzeniu w roku 1842 wału lewobrzeżnego do Słońska i połączeniu go z wałem rzeki Postomii;
– wybudowaniu na początku XX w. szeregu pompowni odwadniających tereny zawala, czyli obszarów gdzie spływ grawitacyjny nie zawsze jest możliwy.

Wał przeciwpowodziowy wzniesiony w końcu XVIII wieku do dziś stanowi zaporę dla wód zalewowych Warty. Okolice Witnicy.

W wyniku wzniesienia wałów przeciwpowodziowych oddzielono od wpływu zalewowych wód Warty teren o powierzchni ponad 30 tysięcy hektarów. Już XVIII – wieczni inżynierowie wiedzieli, że całkowita eliminacja powierzchni terenów zalewowych będzie niosła zagrożenie przerywania obwałowań, niezależnie od ich wysokości. Woda bowiem musi się gdzieś pomieścić a wąski kanał pomiędzy dwoma wałami równolegle biegnącymi brzegami rzeki nie dysponuje wystarczającą objętością. Zapewnienie bezpiecznego miejsca dla nadmiaru wód zapewnić miał utworzony w latach 1828 – 1832 tzw. Kostrzyński Zbiornik Retencyjny. Jego rolą było (i jest do dziś) gromadzenie wezbranych wód Warty i Odry, rozlewających się wcześniej na całym obszarze przybrzeżnych mokradeł obu rzek. Utworzono go oddalając przebieg południowego wału przeciwpowodziowego od koryta Warty. Otacza on szerokim półkolem blisko 5100 ha terenu (fragmentu dawnej delty) pomiędzy Słońskiem a Kostrzynem pełniąc funkcję ogromnego naczynia na wodę. Ponieważ opisane wyżej prace melioracyjne w minimalnym stopniu dotknęły rejonu Zbiornika, zachował on system hydrograficzny najbardziej zbliżony do naturalnego.Kolonizacja Błot Warciańskich.

Kolonizacja i nazewnictwo osad na terenie „Błot Warciańskich” (materiał z przełomu XVIII/XIX wieku).

Pojawienie się pierwszych „Olędrów” związane było z próbami osuszenia Żuław przez gdańszczan i zakon krzyżacki, którzy sprowadzili w tym celu mistrzów tej materii – Holendrów. Natomiast geneza szerszego olęderskiego ruchu osadniczego związana była z szesnastowiecznymi ruchami reformacyjnymi w zachodniej Europie i towarzyszącymi im prześladowaniami religijnymi. Doprowadziła ona do emigracji tysięcy protestantów (w tym licznego odłamu zwanego mennonittami) z terenów Fryzji i Północnych Niderlandów do krajów niemieckich. Stąd byli werbowani także przez agentów polskich feudałów do zakładania osad na mokradłach dolnej Wisły, następnie doliny Noteci itp. Ślady po kolonizacji olęderskiej widoczne są do dziś zarówno w architekturze wiejskiej, układach przestrzennych wsi, jak i w nazwach miejscowości (Holendry, Olędry, Olendry).

Studzionka – wieś wzniesiona w 1722 roku (45 lat przed obwałowaniem Warty!) przez sprowadzonych na ten cel pierwszych Olędrów w liczbie czterdziestu rodzin. Wieś do dziś zachowała swój niepowtarzalny „bagienny” charakter.

Akcję kolonizacyjną Błot Warciańskich przeprowadzano równolegle do ich osuszania. W sumie, po wydarciu rzece trzydziestu tysięcy hektarów zamieszkało na nich 15 tys. ludzi w 10 nowych wsiach i 37 koloniach. Osadnicy pochodzili w znacznej części z Polski.
Do obowiązków mieszkańców osad na Błotach należało utrzymanie właściwego stanu technicznego wałów przeciwpowodziowych i innych elementów urządzeń melioracyjnych.

Odcięcie dna doliny Warty od wód zalewowych pozwoliło człowiekowi na wykarczowanie nieprzebytych dotąd lasów bagiennych i założenie osad, łąk i pól.

PRZYRODA BŁOT WARCIAŃSKICH – WIELKA UCZTA ZMYSŁÓW.

Prace melioracyjne Doliny Dolnej Warty zapoczątkowane w XVIII wieku wprowadziły wiele zmian w środowisku przyrodniczym. Poza wykarczowaniem i przekształceniem terenu zalesionego w użytki rolne zmieniono istotnie warunki wodne. Przekształcenia te miały niewątpliwy wpływ na dzisiejszą wartość przyrodniczą Błot Warciańskich. W wyniku wybudowania wałów wzdłuż Warty ok. 30 tysięcy ha zostało odciętych od wpływu jej wód. Rozległe niegdyś tereny zalewowe w przeważającej części przestały istnieć. Przekształcono je w użytki rolne o stabilnych warunkach hydrologicznych gwarantujących bezpieczeństwo nowo powstałym osadom i uprawom ich mieszkańców.

Krajobraz zmeliorowanej doliny jest bardzo specyficzny. Składa się głównie z rozległych, równinnych łąk, pastwisk, przecinanych rowami i kanałami oraz luźno rozrzuconych gospodarstw. Gdzieniegdzie natknąć się można na pozostałości po dawnej delcie – kręte starorzecza, zabagnione olsy i zarośla wierzbowe. Uszczuplenie powierzchni terenu przyjmującego wezbrane wody rzeczne wymagało zastosowania środka zamiennego – utworzenia zbiornika zdolnego zgromadzić wody rozlewające się wcześniej na znacznie rozleglejszych przestrzeniach. Tak powstał Kostrzyński Zbiornik Retencyjny. Na jego terenie różnica rocznych wahań poziomu wody może wynieść nawet 4 metry. Obszar między wałami i powierzchnia Zbiornika cechuje się zatem niezwykle dynamicznymi warunkami hydrologicznymi. Właśnie woda, a następnie rolnicze użytkowanie jego terenu odgrywają największą rolę w kształtowaniu siedlisk. W części zalewowej, poza okresem zalewu, krajobraz składa się z rozległych otwartych łąk, poprzecinanych starorzeczami, urozmaiconych niewielkimi akwenami, kępami drzew i krzewów. Warunki te bardzo sprzyjają ptakom błotnym i wodnym.

Na przeszło 5 tys. ha nie przekształcono sieci hydrograficznej. Dzięki temu zachował się naturalny fragment dawnej delty Warty. Jako obszar najwyższej wartości przyrodniczej już w 70-tych latach XX wieku objęto go ochroną w postaci rezerwatu „Słońsk”.

Roślinność reprezentowana jest obecnie głównie przez zbiorowiska szuwarowo-oczeretowe oraz ziołoroślowo-łąkowe. Wśród roślin chronionych spotkać tu można między innymi storczyka krwistego, grzybienie białe, grążela żółtego czy starca bagiennego. Charakter zalewowy Kostrzyńskiego Zbiornika Retencyjnego stwarza dogodne warunki do rozrodu, żerowania i zimowania wielu gatunkom ryb. Jak ważny dla ichtiofauny jest to obszar niech odda fakt, iż na odbycie tarła przybywają tu ryby z ujściowego odcinka Warty a nawet Odry.
W składzie gatunkowym ujściowego odcinka Warty, środkowego biegu Odry i Dolnej Postomii ilością dominują leszcze, jazie, szczupaki, liny i płocie. Poza tarliskiem ryby wykorzystują wody zalewowe jako bogatą bazę żerową oraz głębsze miejsca Warty i Postomii jako zimowisko. Wśród wielu występujących tu gatunków ryb spotkać można kilka chronionych, należą do nich: różanka, piskorz, śliz i koza. Poprawiająca się jakość wód Warty umożliwiła także powrót do jej mniejszych dopływów ryb z rodziny łososiowatych, tj. łososia szlachetnego i troci wędrownej.

Płytkie wody wykorzystują jako tarlisko. Na zdjęciu szczupak.

Zróżnicowane podmokłe siedliska są wyjątkowo atrakcyjnym środowiskiem do życia dla wielu przedstawicieli świata płazów. Głośne żabie koncerty dochodzące z wiosennych rozlewisk świadczą o wysokiej liczebności tej grupy zwierząt. Mogłyby stać się jednym z symboli Błot, są bowiem dobrze słyszane niemal na ich całym obszarze. Najliczniej występuje tu żaba śmieszka i żaba wodna. Pozostałe, mniej liczne płazy, to: żaba moczarowa, żaba trawna, kumak nizinny, grzebiuszka ziemna, paskówka, ropucha szara, ropucha zielona. Sucholubne z reguły gady reprezentowane są przez licznego – bo wodnego – węża zaskrońca i mniej liczną – bo sucholubną – jaszczurkę zwinkę. Ssaki regionu reprezentowane są przez blisko czterdzieści gatunków. Oprócz rodzimych bobrów, wydr, borsuków, łasic, gronostajów, kun domowych, kun leśnych, tchórzy, lisów, saren, jeleni i dzików spotykane są także niestety gatunki obce, których ojczyzna leży tysiące kilometrów stąd. Należy do nich norka amerykańska, jenot i szop pracz. Wszystkie dostały się tu za pośrednictwem człowieka a jako element nieznany lokalnej przyrodzie stanowią dlań zagrożenie trudne do oszacowania.

Bóbr przy żeremiu.

Samiec sarny na wysepce wśród mokradeł.

Specyfika hydrologiczna oraz użytkowanie terenu zdecydowało, że nadwarciańskie rozlewiska pełnią bardzo istotną rolę dla ptaków wędrownych, zimujących, lęgowych oraz odbywających pierzenie. Ze wszystkich zwierząt właśnie ta grupa – ptaki – stanowi ich największy walor przyrodniczy. Zalewowy charakter znacznych powierzchni doliny przyujściowej Warty oraz rozległe przestrzenie pól i łąk dla wielu gatunków stanowią atrakcyjne, komplementarnie uzupełniające się siedliska, które w większości krajów europejskich zmeliorowano i osuszono.
Na rozlewiskach dolnej Warty stwierdzono obecność ponad 250 gatunków ptaków, z czego ponad 170 to gatunki lęgowe. Corocznie gniazdują tu m.in. siewkowce (krwawodziób, rycyk, kszyk, sieweczka rzeczna, czajka, ostrygojad), mewy (pospolita, śmieszka, srebrzysta oraz w niektórych latach mewa mała i czarnogłowa), rybitwy (rzeczna, białoczelna, czarna, białowąsa i białoskrzydła), chruściele (derkacz, wodnik, zielonka, kropiatka, łyska i kokoszka wodna), kaczki (krzyżówka, cyranka, cyraneczka, krakwa, płaskonos, gągoł, czernica, głowienka), perkozy (zausznik, dwuczuby, rdzawoszyi i perkozek).
Wczesnowiosenne rozlewiska stają się przez krótki czas barwną, falującą i hałaśliwą, żywą paletą barw. Na przelotach, wiosenne, płytkie rozlewiska wabią rożeńce, świstuny, krzyżówki, krakwy, cyranki, płaskonosy, cyraneczki i ohary. Natomiast na głębszej wodzie można ujrzeć kontrastowo ubarwione gągoły, czernice, głowienki oraz tracze: bielaczka i nurogęś. Czasem, choć nie co roku, pojawia się kolejna „kacza perełka” – hełmiatka, piękna kaczka o dużej rdzawej głowie. Na otwartej wodzie kaczkom towarzyszą tysięczne stada gęsi: głównie zbożowych i białoczelnych. W nieco innej scenerii, związanej z podtopionymi łąkami, zachodzi kolejne imponujące swą skalą zjawisko – wiosenny przelot siewkowców. Tylko wtedy można ujrzeć tysięczne stada czajek i siewek złotych, pięknie wybarwione brodźce śniade, krwawodzioby, łęczaki i inne gatunki. Pierwsze dni wiosny w świecie ptaków to czas wyczuwalnego napięcia związanego z zajmowaniem dogodnych miejsc lęgowych, od pośpiechu zależy ich jakość, ta wpływa zaś na sukces lęgowy.

Tokujące ohary.

Wśród dostarczających najbardziej spektakularnych wrażeń wyróżnić należy toki batalionów. Samce batalionów, doskonale znający swoje role, odziewają się w specyficzne i różnorodnie ubarwione upierzenie. Ponadto szaty samców różnią się między sobą do tego stopnia, iż nie spotkano dwóch identycznie ubarwionych osobników. Tokowisko zamienia się zatem w różnobarwny korowód, gdzie aktorzy z zaangażowaniem i żywiołowością symulują walkę tańcząc, podskakując, biegając w kółko i zamierając w bezruchu. Wszystko po to, by zdobyć partnerkę. Na szczęście, jak na teatr przystało, z całego zamieszania wszyscy uchodzą cało. Spektakl trwa kilkanaście dni, po czym niemal wszystkie ptaki odlatują dalej na północny wschód, tam bowiem leży ich główny areał lęgowy.

Tokujące bataliony.

Samiec bataliona w pełnym, godowym upierzeniu.

Nie mniej interesująca jest obserwacja innych perełek przyrody tych stron – rybitw. Teren Błot Warciańskich to miejsce lęgowe pięciu ich gatunków: rzecznej, białoczelnej, białowąsej, czarnej i białoskrzydłej. Wszystkie cechuje niezwykła gracja, z jaką poruszają się w powietrzu. Rybitwy rzeczne i białoczelne związane są ze środowiskiem otwartego lustra wody, gdzie polują. Potrzebują także twardego żwirowego podłoża, do założenia gniazd. Lot i łowy tych rybitw to powietrzny balet – upatrzywszy odpowiednich rozmiarów rybkę spadają nań z impetem zanurzając się pod wodę. Nieco odmiennie polują i gniazdują pozostałe gatunki rybitw: czarna, białoskrzydła i białowąsa. Obserwacja tych ptaków to prawdziwa uczta zmysłów. Ich upierzenie składa się tylko z dwóch kontrastowych kolorów – białego i czarnego, występujących w zmiennym natężeniu i odcieniach zależnie od gatunku. Wszystkie gniazdują w niewielkich koloniach na pływających platformach zbudowanych z roślinności nawodnej.

Zaloty rybitw białoczelnych.

Łowy rybitwy białoskrzydłej.

Wiosenne Błota Warciańskie to także jedno z najdogodniejszych miejsc obserwacji perkozów. Jest to barwna grupa ptaków wodnych o ciekawych zachowaniach godowych. Perkoz rdzawoszyi na przykład wydaje charakterystyczne dźwięki podczas rytuału godowego przypominające głos prosiaka. Perkoz zausznik zaś w szacie godowej jest niesamowicie ubarwiony, posiada rubinowoczerwone oczy i pęk złotych piór tuż za nimi. Dla zausznika, rzadkiego gatunku w naszym kraju, teren ten stanowi jedno z najważniejszych lęgowisk. Jest tutaj stosunkowo łatwy do zaobserwowania. Najliczniejszy w Polsce, choć na Błotach w mniejszości – perkoz dwuczuby – zwraca uwagę swym osobliwym tańcem godowym polegającym na równoczesnych ukłonach i potrząsaniach głową obojga partnerów. Wyraźnie widoczne są wówczas dwa czuby utworzone z pęków piór, od cechy tej utworzono nazwę gatunkową. Do lęgów przystępuje tutaj także perkozek najmniejszy i najruchliwszy przedstawiciel tej grupy ptaków.

Perkoz rdzawoszyi budujący platformę lęgową.

Perkoz zausznik.

Pod koniec okresu lęgowego, dla niektórych gatunków ptaków wodnych rozlewiska przyujściowej Warty stanowią atrakcyjne miejsce do odbycia procesu wymiany piór zwanego pierzeniem. W tym celu przybywa tu do kilkunastu tysięcy ptaków, głównie kaczek (krzyżówek, cyraneczek, cyranek, krakw, płaskonosów), gęgaw, łabędzi, łysek i żurawi. Istotą tego procesu jest wymiana zużytych lotek – piór odpowiedzialnych za lot – na nowe, sprawniejsze technicznie. Jest to pewnego rodzaju przygotowanie się ptaka do następującego wkrótce wyzwania – wędrówki na zimowiska. Zależnie od gatunku trwa to zwykle od trzech do pięciu tygodni. W okresie pierzenia, choć ptaków może być wiele, zwykle bardzo trudno je dostrzec. Jest to związane z większą niż zwykle potrzebą ukrywania się przed zagrożeniami.

Chruściele prowadzą bardzo skryty tryb życia. Ich obserwacja należy do rzadkości. Na zdjęciu kropiatka.

Wodnik z potomstwem.

Migracje jesienne w życiu ptaków to wędrówki podjęte celem dotarcia na zimowisko. Niektóre osobniki rozpoczynają je bardzo wcześnie, już w lipcu, najczęściej po utracie lęgu, bądź w przypadku gdy nie odbyły lęgów wcale. Niektóre gatunki występują wtedy w największym zagęszczeniu. Są to głównie siewkowce: łęczaki, kuliki wielkie, kszyki i brodźce śniade, które niekoniecznie jeszcze śniadymi będą, znajdują się bowiem w trakcie zmiany upierzenia na spoczynkowe o popielatym zabarwieniu. Szatę spoczynkową przywdziewają także stosunkowo liczne wówczas bataliony, krwawodzioby, kwokacze i rycyki.

Sejmik bociani.

U schyłku lata wśród niektórych gatunków ptaków zachodzi zjawisko koncentracji przed grupowym odlotem na zimowisko. Dotyczy ono głównie bocianów białych, bocianów czarnych a przede wszystkim żurawi. Pod koniec sierpnia dochodzi do bocianich zgrupowań zwanych sejmikami. Ptaki czynią to celem podjęcia wspólnej drogi na zimowisko. Przed odlotem na zimowisko gromadzą się także bociany czarne. Najczęściej spotkać można grupy składające się od kilku do kilkunastu osobników. Niekiedy ich liczba może przekroczyć nawet 100 ptaków. Niewątpliwie przebijające swym rozmiarem są zgrupowania żurawi, zwane zlotowiskami. Liczba tych ptaków może przekroczyć nawet pięć tysięcy osobników! Grupy żurawi wynoszące po kilkadziesiąt ptaków spotykane są już w lipcu. Są to ptaki młodociane oraz dojrzałe, które z różnych przyczyn nie zakładały gniazda bądź utraciły lęg i nie przystąpiły do drugiego. Z biegiem czasu dolatują następne aż poranny klangor żurawi staje się dominującym głosem przeszywającym poranną i wieczorną ciszę. Szczególnie godne polecenia jest obserwacja porannego wylotu żurawi, kiedy na tle różowych odcieni nieba przesuwają się nieprzeliczone klucze tych majestatycznych ptaków.

W połowie października wylotom żurawi zaczyna towarzyszyć jeszcze większe w swej skali zjawisko przyrodnicze. To migracja pochodzących z rejonów arktycznych ogromnych stad gęsi szarych (z rodzaju Anser), złożonych głównie z dwóch gatunków: gęsi zbożowej i gęsi białoczelnej. Właśnie to zjawisko rozsławiło Ujście Warty i do dziś stanowi symbol świata przyrody tego regionu. Ptaki pochodzą z północnych części Euroazji, skąd na przełomie sierpnia i września rozpoczynają wędrówkę w kierunku południowozachodnim. Po wielu tygodniach, pokonując dystans kilku tysięcy kilometrów docierają nad Zachodnią Polskę. Jest to zadanie energochłonne i niebezpieczne. Aby mu sprostać wędrujące ptaki są zależne od (tu za duża przerwa, cofnąć spację) mijanych po drodze siedlisk gdzie mogą zregenerować siły i uzupełnić zapasy energii. Taką właśnie rolę – spiżarni i przystani – pełnią nadwarciańskie mokradła. Na trasie przelotu takich miejsc jest niewiele przez co stanowią jeden z głównych czynników decydujących o powodzeniu wędrówki. Rozlewiska nad dolną Wartą są na tyle atrakcyjne, że ogromne ilości gęsi zostają tu na dłużej. Najczęściej na osiem – dziesięć tygodni. W tym czasie ptaki nocują na płytkich rozlewiskach międzywala i kilku pobliskich mokradłach nad Odrą. Żerują zaś na okolicznych łąkach i polach terenów zawala a także nieco dalej, na wysoczyźnie. Po kilku tygodniach, wraz z silniejszymi atakami mroźnej zimy, większość ptaków odlatuje do zachodniej Europy. Przy łagodnych zimach spora część ptaków zostaje do wiosny. Zachód Polski bowiem stanowi północnowschodnią granicę zimowiska tych gatunków.

Odpoczynek gęsi na mokradłach dolnej Warty jest zjawiskiem wyróżniającym się nie tylko w kraju, lecz także na mapie Europy. Stoi za tym fakt, że mokradła i użytki rolne Ujścia Warty swą atrakcyjnością siedliskową stanowią swego rodzaju węzeł, do którego schodzą się tu trasy migracyjne różnych populacji. Opuszczając to miejsce ptaki rozpraszają się już w różnych kierunkach. Właśnie z tego powodu dochodzi tu do niespotykanych w innych częściach Europy koncentracji gęsi szarych. Rekordowo, w 90-tych latach XX wieku, liczba tych ptaków wyniosła niemal 200 tys. Dziś, choć jest to zwykle o połowę mniej, zjawisko to stanowi wybitny walor przyrodniczy i estetyczny. Podrywające się do lotu wielotysięczne stada gęsi to jedno z tych „magicznych” w swej potędze sił natury, które zwyczajowo kojarzą nam się z odległymi, dzikimi przestrzeniami. Ich obserwacja to ujmujące pięknem doświadczenie. Bezwzględnie warto poświęcić kilka godzin porannego snu by „wtopić się” w przyrodę i doświadczyć tego zjawiska.

Pisząc o gęsiach nie można pominąć garści niezwykle interesujących faktów dotyczących ich życia. Otóż ptaki te, ze względu na swą intrygującą biologię i inteligencję stały się obiektem wielu naukowych badań behawioralnych, głównie w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Austrii. Dzięki nim wiemy (dotyczy to wszystkich gatunków gęsi, także bernikli), że poza okresem lęgowym – kiedy ptaki żyją w większym lub mniejszym rozproszeniu – tworzą złożone grupy społeczne. Dowiedziono, że pojedynczy osobnik komunikuje się nawet z siedemdziesięcioma bliższymi i dalszymi krewnymi, znając stopień pokrewieństwa. Brak jednego ptaka w stadzie wywołuje niepokój u kilkudziesięciu innych. Niepokój ten, wyrażany min. brakiem apetytu, jest tym silniejszy im bliższy jest stopień pokrewieństwa. Najsilniej cierpi partner (o ile oczywiście gęś jest już płciowo dojrzała i posiada parę). Jest to związane z kolejną specyficzną dla gęsi cechą – zjawiskiem długotrwałego narzeczeństwa. Zawiązywanie się pary to proces wynoszący rok a nawet półtora. W tym czasie ptaki bronią, obserwują i adorują się wzajemnie. Budują gniazdo choć nie składają doń jaj, jest to sprawdzian umiejętności technicznych. Najbardziej zadziwiający jest czynnik decydujący o doborze partnera. Zwykle w przyrodzie jest nim posiadacz najsilniejszej puli genów wyłaniany na różne sposoby: w bezpośredniej walce (np. jelenie czy kaczki), dzięki umiejętnościom „technicznym” (np. pokaz umiejętności łowów u rybitw czy natężenie i czystość śpiewu u ptaków śpiewających) lub innym, niekiedy bardzo wyszukanym konkurencjom (np. pokaz piór u pawia czy kwietno-grzybowych „ogródków” u altanników). W tym przypadku jednak dzieje się coś innego, coś co zwykliśmy przypisywać wyłącznie gatunkowi … własnemu. Otóż gęsi dobierając partnera oceniają to, co u człowieka zwiemy osobowością. Zachodzi tu świadomy wybór konkretnego zestawu cech osobniczych nie mający wiele wspólnego z wyborem osobnika o najlepszej puli genów. Kiedy gęsi podejmą decyzję o połączeniu się w parę stają blisko, naprzeciw siebie i unosząc głowy wydają wspólnie (pierwszy raz w swym życiu) dźwięk zwany „krzykiem triumfalnym”. On potwierdza wolę dozgonnego małżeństwa. Konsekwencją narzeczeństwa, czyli poznania i przywiązania się do swojego wybranka/wybranki, są wyjątkowo trwałe więzi między partnerami. Wywołują one silne emocje, np. kiedy jeden z ptaków ginie jego partner cierpi. Najpierw nawołuje i aktywnie szuka. Jeśli to nie przynosi rezultatów osamotniony ptak zmienia się. Staje się osowiały, traci coś co wydaje nam się instynktowne i niezależne od świadomości – wolę przetrwania. W sprzyjających okolicznościach (brak drapieżników i dostatek pokarmu) owdowiały osobnik przeżyje i po jakimś czasie znów może poszukać partnera. I tu kolejna ciekawa rzecz, staje się nim najczęściej też wdowa/wdowiec czyli osobnik o podobnie przeżytej traumie. Zatem ptaki potrafią przekazać sobie tak złożone informacje jak własne, przykre doświadczenia.

Niestety, pomimo istnienia Parku Narodowego, gęsi w Ujściu Warty nie są bezpieczne. W bezpośrednim sąsiedztwie jego granic poluje się na te ptaki bez limitów ilościowych i kontrowersyjną metodą. Dla ułatwienia nie strzela się pojedynczym pociskiem tylko wiązką pocisków, która oprócz uśmiercania także rani wiele ptaków, skazując je na późniejsze, powolne konanie. Polowanie śruciną ołowianą powoduje brzemienne w skutkach skażenie środowiska i z tych powodów zostało już zakazane w wielu krajach zachodnioeuropejskich. Jeśli zranione ptaki nie zginą natychmiast, w wyniku urazów mechanicznych, uśmierci je rozpuszczony we krwi ołów. Martwe gęsi stają się łupem drapieżników zatruwając w ten sposób ich organizmy i dalsze ogniwa łańcucha pokarmowego. Do części zabitych gęsi mogą dołączyć później ich partnerzy, ginący z opisanego wyżej poczucia osamotnienia. Dodać należy, że polowania na gęsi mają wyłącznie charakter sportowy i nie są związane z ewentualnymi zagrożeniami, które te ptaki mogłyby nieść (nie istnieją odszkodowania za szkody rolnicze wywołane przez te ptaki). 

Późną jesienią, kiedy głosy żurawi już cichną a gęsi zaczyna ubywać, z północnowschodniej Europy i Syberii nadciągają łabędzie krzykliwe. Ich liczebność osiąga imponującą liczbę ponad dwóch tysięcy osobników, co oznacza, że Ujście Warty jest jednym z najważniejszych zimowisk tego gatunku w Polsce. Od pospolitego w naszym kraju łabędzia niemego jego wschodni krewniacy różnią się kilkoma cechami. Najszybciej zauważalną jest wydawany przez nie głos. Bardzo miły dla ucha, przenikliwy i przypominający dźwięk trąbki. Następnie, łabędzie krzykliwe to świetni lotnicy. Znana jest historia kiedy w czasie międzypaństwowego napięcia, tzw. „zimnej wojny”, ptaki te nastraszyły Brytyjczyków pojawiając się na ich odczytach radarowych jako obiekt na wysokości ponad siedmiu kilometrów nad lądem! Piloci uzbrojonych myśliwców, wysłanych na zwiad, ze zdumieniem (i ulgą) stwierdzili, że to klucz „krzykliwców”. Zatem pomimo dużych rozmiarów i znacznej masy ciała ptaki te są sprawnymi lotnikami, czego o krewniakach – łabędzich niemych – powiedzieć nie można. Kolejne różnice dotyczą smuklejszej szyi, mniejszej głowy i widocznego z daleka żółtego koloru na dziobie (ł. niemy posiada dziób koloru ciemnopomarańczowego). Ptaki trzymają się w stadach, przez co łatwiej je dostrzec. Pod koniec zimy łabędzie krzykliwe efektownie tokują, po czym opuszczają nadwarciańskie rozlewiska wracając na tereny lęgowe.

Łabędzie krzykliwe, jako ptaki wodne, zatrzymują się głównie na terenach zalewowych. Podobnie jak gęsi w ciągu dnia żerują na polach a nocują na wodzie. Jeśli jest to możliwe żywią się podwodną roślinnością pozostając całą dobę w jednym miejscu. Jednak pewna część ptaków przebywa także całą dobę na okolicznych polach (obsianych oziminą), zwykle pomiędzy Górzycą a Kostrzynem. Najliczniejszych stad należy szukać na płyciznach lub, jeśli wodę skuje lód, w miejscach wolnych od niego. Lustro wody pośród lodu staje się szybko „oazą życia”, które oprócz łabędzi skupia zwykle spore ilości kaczek i gęsi. Trudno polecać do obserwacji konkretne punkty, wolne od lodu oparzeliska tworzą się bowiem w różnych miejscach. Warto ich poszukać przy Postomii, wzdłuż „Betonki”, na Wale Wschodnim przy pompowni Słońsk oraz wokół aktualnej granicy zalewu. Może być bowiem, że ptaki będą przebywać w okolicy Świerkocina lub jeszcze dalej na wschód. Choć pora dnia dla obserwacji łabędzi ma mniejsze znaczenie to poranna wizyta pozwoli cieszyć się ich wylotem, zwłaszcza że towarzyszy temu głośne, bardzo miłe dla ucha, „trąbienie”.

Zimową porą Ujście Warty staje się celem wędrówek także innych, nie związanych bezpośrednio z wodą ptaków – szponiastych. Jak wyżej opisano, zasobne w pokarm siedliska podmokłych łąk i rozlewisk skupiają na sobie uwagę wielu gatunków zwierząt, zwłaszcza ptaków. Nawet gdy warunki pogodowe wypędzą większość z nich, nadal utrzymująca się liczebność potencjalnych ofiar będzie stosunkowo wysoka. Dlatego wokół zajętych przez ptaki akwenów gromadzą się – niczym pasterze – lądowi i powietrzni drapieżcy. Niekoniecznie polują. Czekają aż srogie warunki zimy, których nie wszystkie zwierzęta są w stanie przetrwać, podsuną im „gotową” ofiarę. Stąd w tym okresie ptaki i ssaki drapieżne w pewnym stopniu zmieniają sposób zdobywania pokarmu. Z łowców stają się tropicielami. Poszukają martwych zwierząt. W ich odkrywaniu pomagają liczne i bystre ptaki krukowate, korzystające najczęściej jako pierwsze ze znaleziska. W ich towarzystwie zasiadają bieliki, których liczba może osiągać nawet kilkanaście (rekordowo kilkadziesiąt!) osobników. Piękno, wielkość i majestat tych stworzeń wywołuje wielkie wrażenie. Na niespotykaną w innych porach roku skalę rośnie liczebność myszołowów. Związane to jest z korzystnym dla nich biotopem – łąkami z wahającym się poziomem wody. Ten zmienny czynnik zmusza ich ofiary – polne gryzonie – do podejmowania ucieczki przed wodą, przez co stają się łatwym łupem. Naliczono niegdyś ponad sto dwadzieścia osobników na kilkukilometrowym odcinku szosy relacji Kostrzyn – Słońsk. Zimą pojawiają się także ich krewniacy z dalekiej północy – myszołowy włochate. W celu obserwacji ptaków szponiastych warto przejechać (o ile warunki drogowe na to pozwalają) po wałach przeciwpowodziowych. Atrakcyjność tej trasy podkreśla fakt, że stanowi ona granicę między dwoma siedliskami (suchym zawalem i zalewowym międzywalem) oraz wysoka perspektywa przeciwpowodziowych  wałów, gwarantująca rozległe widoki. Z początkiem marca pojawiają się znaki przedwiośnia – migranci z południa, przynoszący wieść o nadchodzącym wiosennym dobrobycie. Przylatują gęsi, kaczki, czajki, kanie rdzawe, żurawie itd. Roczny cykl zatacza koło…

kontakt

Fundacja Zielonej Doliny Odry i Warty
ul. 1 Maja 1B, 69-113 Górzyca
woj. lubuskie

strona internetowa powstała w ramach projektu „Odtwarzanie mokradeł”

 

KRS: 0000260311
NIP: 5981578243
REGON: 080116648

tel. +48 503 034 017
tel. +48 534 85 85 65
e-mail: fzdow@fzdow.pl